kwestia wczoraj
I są takie dni jak wczorajszy, gdzie powróciwszy z pracy stwierdziałam, że nie mam sił na jakąkolwiek aktywność i położyłam się do łóżka, ale oto niespodzianka - sny - te freudowskie wypociny, nie dają odpocząć. Myślałam, że wszystko pozamykałam w odpowiednie pudełeczka i ułożyłam na odpowiednich półeczkach, ale nie... Te olbrzymie pudła się otwierają wieczorami i ich zawartość wypada na mnie. Wszystko w jednym tyglu - tak więc stoję, tudzież chodzę (w snach wszystko jest płynne) po babcinej kuchni, a tam koszmarny bałagan i dziwni ludzie z przeszłości się tłoczą na małej kuchennej przestrzeni, jak zombie w horrorze, a ja między nimi poruszam i z uśmiechem powtarzam - jeszcze tylko umyję podłogę i zrobimy sobie kawę. Jaką kawę?! Nie będzie już żadnej kawy! Ja proszę żeby mi się śniły - pączki, pastelowe ściany, flamingi i łąki.
Jak zamknąć wczoraj, żeby zostało tylko dziś?
Komentarze
Prześlij komentarz