Posty

Wyświetlanie postów z 2017

kwestia męska

Obraz
Nie chcę narzekać na mężczyzn, ale jakoś tak ciężko. Znam tyle cudownych kobiet i niewielu równie interesujących mężczyzn. Może to efekt tego, że w kobiecym środowisku żyję, a może faktycznie jest deficyt pierwiastka męskiego w społeczeństwie. Nie wiem. Powiedziałam dziś J., że to znak - nie męża trzeba szukać, a żony. Gdzie ta żona? A to mnie zaskoszył Łukaszek.

kwestia pączków

Obraz
A do jakiego momentu się jest silnym? Dam radę, dam radę, dam radę - powtarzam sobie. Teraz tak sobie myślę: a może zbyt długo dawałam radę? A może właśnie problem tkwi w tym, że ja ciągle "chcę dawać radę". Takie myślenie - kto, jak nie ja? Ja nie dam rady? A może jednak... Wczorajszy dzień mogę określić mianem - małej katastrofy - na każdym polu: zawodowym i prywatnym. Taki statek na pełnym oceanie; najpierw atakują go piraci i wybijają wszystkich w pień - flaki walają się po pokładzie i odcięte głowy, a potem niedobitków (jednak ktoś się ostał), poranionych i słabych, zastaje na pełnym morzu (oceanie), sztorm i wszyscy giną w odmętach lodowatej wody. Doczłapałam się do domu, usiadłam przed monitorem i zapatrzyłam na garść rozwiązań, które naprędce odnalazłam w sieci (plany, plany, plany - musze mieć jakiś plan). Kiedy coś mi się już w głowie zarysowało, stwierdziałam, że czas na relaks i poszłam kupić sobie pączki (pączki są najlepsze na katastrofy morskie).

kwestia psychologizowania

Obraz
Pexels Czekając dziś na swoje cielesne zajęcia (fitnes, który pochłania litry wody i miliony toksyn  z mojego organizmu), sięgnęłam po kolorową prasę leżącą na białej skrzyni. I oto trafiłam na Zwierciadło (nie zwróciłam uwagi, z którego miesiąca) i wywiad z Jerzym Vetulani. Zachwyciła mnie ta rozmowa. Vetulani powiedział tam wiele trafnych uwag, ale jedną szczególnie zapamiętałam - życie polega na radowaniu się z tego co dobre, przy jednoczesnym zapominaniu o przykrościach i smutkach, bo rozdrapywanie ran prowadzi jedynie do gangreny. I to stwierdzenie - szczególnie ta obrazowa gangrena, która zżera organizm i go niszczy - przemówiło do mnie.  Wiem, że ciągle piszę o tym samym - smutki, smuteczki i depresyjny nastrój, ale tak wygląda moje życie i mam wrażenie, że osoby, takie jak ja, które się z czymś zmagają, jednocześnie szukają - takich słów, które do nich przemówią , nazwą pewne rzeczy, nakierują, zobrazują. Ciężko określić to o czym piszę, ale ma to coś wspólnego z &quo

kwestia - co robić ze smuteczkami

Obraz
Monoar Dobrze mi wychodzą plany, więc nawet pracę nad smuteczkami muszę zaplanować. To bach: 1. Trzeba wstać z łóżka. Tak trzeba - to jest dobry początek. Kawa sama się nie zrobi. 2. Trzeba starać się nie myśleć o przeszłości. Trudno. Czasami się nie udaje i pojawiają się dni takie, jak wczoraj i przedwczoraj. No, ale nie można. Przeszłość trzeba zamknąć, a nie ciągle uchylać drzwi. Koniec, kropka. Inni dokonują wyborów, które są dla mnie trudne, więc ja też muszę dokonać wyboru (ile to już lat trwa?! Ja nie mogę się zestarzeć, ciągle borykając się z przeszłością). 3. Trzeba zmienić coś w życiu. Bezpiecznie jest; ale to bezpieczeństwo przyniosło ze sobą również dużo smutku. A jeżeli sytuacje i miejsca sprawiają mi tyle zawodu, to może trzeba odpocząć od miejsc i sytuacji (zmiana miejsca nie jest dobrym rozwiązaniem, bo tak naprawdę muszę zmienić coś w sobie, ale pracuję nad zmianą siebie, a trochę pomocy może przyspieszy pewne sprawy). 4. Trzeba odpoczywać aktywnie. Po

kwestia smuteczków

Obraz
Ja to się chyba kiedyś zapier.... Tak. Skończyły mi się kur... pomysły. Przez ostatnie miesiące skutecznie uciekałam przed smutkiem - tabletki, ćwiczenia, język obcy, kino i dużo snu - wszystko, żeby nie myśleć i nie smucić się, bo mam taką naturę - przeważnie smutną - ja jestem taką Wielką Brytanią - cały rok deszczowy. Dawałam radę, naprawdę było dobrze, nawet jak ludzie pytali -to mówiłam - okey, fajnie, super. Czy ja się oszukiwałam, czy naprawdę było fajnie? Nie wiem - a może ja po prostu chciałam, żeby tak było i wmawiałam to sobie, taka mantrę - jest dobrze, jest dobrze, jest zajebi... dobrze, tylko tego nie spieprzyć, mówić że jest dobrze, jak będziesz mówiła, że jest dobrze, to będzie dobrze. Po nieprzespanej nocy, już nie mogę tego powiedzieć.  Skończyły mi sie pomysły. Ktoś powie - przestań się mazać, rusz dupę - inni mają gorzej i tu pada litania wszystkich możliwych nieszczęść, które dopadają innych. Ja wiem, że inni miewają gorzej - zdaję sobie z tego spr

kwestia szkła

Obraz
Pozbieranie szkła jest bardziej żmudne niż rozbicie szklanki. Pozbieranie i naprawienie czegokolwiek co się zepsuło, jest trudniejsze niż sam proces psucia.  Życie jest cholernie niesprawiedliwe. Dlaczego? Dlaczego to jest tak niesprawiedliwe? Po prostu odejść. Nie myśleć o przeszłości.  Nie myśleć o przeszłości.  Nie myśleć. 

kwestia poszukiwań

Obraz
Snufkin Czasami dopada mnie perfekcjonizm, ale w absolutnie nieodpowiednich momentach, jak choćby teraz - poszukuję "idealnego kalendarza"; tak wiem, jest połowa roku, a ja nadal poszukuję "idealnego kalendarza". Wszak sobie założyłam, że jak będę miała swój "idealny kalendarz", to zacznę "idealnie" planować i nareszcie się wywiązywać ze zobowiązań (w brzydkim kalendarzu nie można niczego planować, bo jest brzydki, a powinien mieć: kolorowe obrazki, mnóstwo cytatów i rubryczek - je!). I tak oto próby rezerwowanie hotelu, które uskuteczniałam od dwóch miesięcy są efektem braku kalendarza i moją słabą pamięcią, a nie lękim przed spróbowaniem czegoś nowego (taki problem). To jest bardzo dziwne połączenie z jednej strony lubię wszystko mieć zaplanowane i tak cudownie bezpieczne, a jednocześnie pragnę nowych doświadczeń, tyle że lęk przed nieznanym nie pozlwala zrobić kroku do przodu i tak sobię drepczę nerwowo w miejscu - nie wywiązując się

kwestia soku z żuka

Obraz
Lubię się bać. Trochę to destrukcyjne, gdyż ja naprawdę się BOJĘ, a i tak to uwielbiam. "To" - lęk kontrolowany, ten niekontrolowany jest wyjątkowo nieprzyjemny (wiadomo) - egzamin lub latanie (są podobno ludzie, którzy lubią latać - nie rozumiem). Kiedy zaczęła się moja miłość do lęku? Ano jak wszystko co lekko patologiczne - w dzieciństwie. Pewnej letniej nocy rodzice postanowili pobawić się bez swych małych demonów i poszli na zabawę taneczną, a swoje potworki (dzieci mają coś w sobie z wampirzątek) pozostawili z Babką (taka to Babcia, a jednak Babka). Było dużo swobody i słodyczy (chleb z cukrem - w tym okresie swojego życia pamiętam tylko niedzielne ciasto drożdżowe w roli upragnionego słodycza), a wieczorem, razem z siostrą, leżąc na kanapie rodziców, pod grubą kołdrą, obejrzałyśmy  Nieśmiertelnego (Babcia spała). Niezapomniany film - dosłownie - bałam się przez kilka kolejnych miesięcy - nie mogłam zasnąć bez sprawdzenia: wąskiego miejsca pod kanapą, za kan

kwestia dygresji

Obraz
Podobno (naprawdę) odgrzewane kotelty smakują źle. Podobno (naprawdę) jeżeli w aucie ciągle coś  się   psuje, a koszty naprawy przewyższają cenę auta, to logicznym jest pozostawienie go popsutym/porzucenie. Jeżeli coś się nie udało i to nie raz, ale wiele razy, to jak jest cel ciągłych (nieudolnych) prób naprawienia?  A może to ja nie potrafię niczego rozpocząć, tylko ciągle wracam i wracam, do tej starej nielubianej roli - bycia ofiarą? Może mam w sobie taką: skłonność, przypadłość, nawyk - psychicznego maltretowania samej siebie - bo jak się już wyszło na prostą, to trzeba zrobić coś, żeby jednak wrócić na znane, ale smutne tory.  A może ze starych części popsutego auta (tych jeszcze sprawnych) można naprawić jakieś inne. Może nie wszystko trzeba wyrzucać, tylko umieć wykorzyswtać to co zostało? Nie jesteśmy przyjaciółmi, ot znajomymi. Stoi przede mną i patrzy przenikliwie.  - Opowiedziałbym ci coś ze swojego życia, ale to nie jest fajne - uśmiecha się. - Ja nie jeste

kwestia roboty

Obraz
Mzlle Dziś powinnam sobie napisać na czole - nie mówić do mnie, nie dotykać, nie chcieć nic - komunikować się esemesami lub listownie, omijać z kilometra. Taki dzień, co zrobię - starałam się, ale nie udało się.  W takie dni jak dzisiejszy powinnam dostać w dłoń łopatę i kawał ogrodu do przekopania. Ciężko mi dziś było rozmawiać z ludźmi, być z ludźmi. Na całe szczęście mam ten komfort, iż posiedzę sobie teraz sama, z kawą i książką, a potem wskoczę w dres i poćwiczę.  Jest jeden plus dzisiejszej sytuacji - zdałam sobie sprawę, że "wyleczyłam się  z pracy". Nie wiem czy to tylko moja przypadłość, czy inni też tak mają (mieli) -  ale praca przez ostatnie lata była nieodłącznym elementem mojego życia - budziałam się z nią i zasypiałam, nawet jak siedziałam w kinie, to o niej myślałam - praca wyciągała ze mnie całą energię - mój przerost ambicji i wszechobecna chęć kontrolowania każdej sytuacji, nie pozwalały mi na odpoczynek.  Dzisiejszy dzień należał do trudnych -

kwestia prostoty

Obraz
To co proste jest najpiękniejsze. Puste przestrzenie, szerokie pola, proste kroje. Czystość i ład. Wszystko powinno być proste - oczywiste. No ale nie jest i dlatego trzeba rzeczy prostować, jak koszulki po praniu. "A" to jednak "a".  Zawsze uwielbiałam słowo "realtywizm" - taka niedomknięta furtka, a może nawet nie furtka, bo to mogą być drzwi albo autostrada. Nic nie jest jednoznaczne i nie ma czegoś takiego jak prawda sama w sobie, wszystko jest od czegoś zależne - kontekstu, sytuacji. I nadal mam słabość do relatywizmu, ale zaczynam tęsknić za prostotą, czymś oczywistym. Tęsknię za porządkiem w mieszkaniu, zaścielonym łóżkiem, czystym blatem, prostymi, jednokolorowymi spodniami, idealnym chodnikiem, jednoznacznymi relacjami, czystym powietrzem.  

kwestia wczoraj

Obraz
I są takie dni jak wczorajszy, gdzie powróciwszy z pracy stwierdziałam, że nie mam sił na jakąkolwiek aktywność i położyłam się do łóżka, ale oto niespodzianka - sny - te freudowskie wypociny, nie dają odpocząć. Myślałam, że wszystko pozamykałam w odpowiednie pudełeczka i ułożyłam na odpowiednich półeczkach, ale nie... Te olbrzymie pudła się otwierają wieczorami i ich zawartość wypada na mnie. Wszystko w jednym tyglu - tak więc stoję, tudzież chodzę (w snach wszystko jest płynne) po babcinej kuchni, a tam koszmarny bałagan i dziwni ludzie z przeszłości się tłoczą na małej kuchennej przestrzeni, jak zombie w horrorze, a ja między nimi poruszam i z uśmiechem powtarzam - jeszcze tylko umyję podłogę i zrobimy sobie kawę. Jaką kawę?! Nie będzie już żadnej kawy! Ja proszę żeby mi się śniły - pączki, pastelowe ściany, flamingi i łąki.  Jak zamknąć wczoraj, żeby zostało tylko dziś? Istnieje pocieszenie, nawet jak jest bardzo źle i to "źle" się ciągnie tygodniami, a potem mie

kwestia religii

Obraz
Od wielu lat borykam się z zagadnieniem Boga i końca moich rozważań nie widać. W coś wierzę. COŚ co jest CZYMŚ i blisko mu do - lasu, drzew, zwierząt i pojęcia - dobra. Wierzę w COŚ, co ma wiele wspólnego z katolickim Bogiem (nie zaprzeczam i nadal z wielkiej litery), ale bez całej otoczki: sakramentalno - organizacyjnej, nasyconej grzechem i cierpieniem. Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że nie chcę należeć do wspólnoty kościoła - nie potrzebuję sakramentów i kazań. W tym momencie mojego życia, gdybym miała dziecko - nie ochrzciłabym go, synek/córka nie chodziliby na religię - pozostawiłabym to ich wyborowi w przyszłości. A co ze: ślubem, pogrzebem, ostatnim namaszczeniem, życiem w grzechu? No cóż... Już kiedyś o tym pisałam - moje ciało może być pochowane pod jabłonką, w sadzie, bez ostatniego namaszczenia i ja to akceptuję. Zdania typu - skażesz swoje dziecko na życie w grzechu pierworodnym - komentuję słowami - nie wierzę w piekielne męki za brak sakramentu.  Nie czuję wi

kwestia różowego

Obraz
"W tej kwestii mam do powiedzenia tylko tyle - wielka pani profesor (wypowiedziane z ironią) pozwala swojemu synowi ubierać się na różowo  i wszystkie dzieci w przedszkolu się z niego śmieją!" - rzekła Kobieta (obok siedziały jej dzieci) i cała aż zatrzęsła się ze złości, i oburzenia. Inność Bycie innym jest przekleństwem. Jeżeli odbiegasz od normy możesz spotkać się z niewy brednymi komentarzami  i prześladowaniem. Bycie innym jest złe, pozwalanie na inność też jest złe.  W mojej opinii - "gdzieś i coś" stanęło na głowie i nie wraca do pionu. Chłopiec ubiera się na różowo - odbiega od standardów i to jest złe (?), ale nie jest już złem to, że jest wyszydzany i poniżany albo nie  jest  tak rażącym wykroczeniem, jak ta różowa koszulka. Zła jest matka, która pozwala dziecku na wolność i inność (?), a nie rodzice, którzy pozwalają swoim dzieciom gnębić innego człowieka.  Dzieci w przedszkolu mają tendencję do "prawdy" i dostrzegania inno

kwestia czasu

Obraz
Jak cudownie się spotkać. Bez ograniczeń czasowych - ram i zdań typu - mam czas dla Ciebie między pierwszą, a drugą, bo potem: obiad, siłownia, zakupy i coś tam jeszcze. A w zasadzie to wpadłam na chwilkę, bo potem tysiąc ważnych spraw. Nie... Nie tysiąc ważnych spraw, bo spotkanie z drugim człowiekiem to też "ważna sprawa".  Cudownie jest pobyć z kimś bez presji czasu - tyle ile trzeba, aż do zmęczenia rozmową. A jak już wszystko się obgadało można wypić zimną kawę w ciszy. Dobrze jest czuć się ważnym.

kwestia dnia

Obraz
Yvette Dzsiejszy dzień obfituje w odkrycia. Już koło 7:30  natrafiłam na cytat, który mnie dotknął do głębi - "Ludzie uwikłani są w kłamstwa, bardzo często cierpią - ich odbiór świata, ocena siebie samego i innych stają się coraz bardziej negatywne i pełne lęku, aż do trudnej psychologicznie sytuacji, w której nie są w stanie sobie ani innym ufać, słowa przestają mieć jakąkolwiek wartość, a działania jakikolwiek sens".  Wojciech Wypler - Anatomia zdrady. Tak... I tak siedziałam przez chwilę patrząc na ten cytat i swoje odbicie w ciemniejącym monitorze i stwierdziłam, że oto trafiłam na nową lekturę i oto znalazłam podsumowanie swoich kilku lat. To pierwsze odkrycie.  Drugiego - doznałam siedząc na podłodze w pracy tuż pod szafką i patrząc na zieloną ścianę (to był długi dzień); pomyślałam wtedy, że robię jednak za mało - to nie wystarcza, za mało rzeczy jeszcze w sobie i otoczeniu zmieniłam. Nie jestem w pełni wyprowstowana - nadal ciągnie mnie ku ziemi i licznym bło

kwestia - a gdzie schwać zwłoki?

Obraz
A oto dosiadł się do mnie w pociągu - wieniec pogrzebowy. Takiego towarzystwa jeszcze nie miałam, do wieńca dołączona była pani, a że wieniec była większy od pani - traktuję go jako pełnoprawnego pasażera. Owa Pani (drobny, przywieńcowy element) dzwoniła do koleżanki z pytaniem, czy w wieńcu to ilość kwiatów - parzysta, czy nieparzysta. Ja to chyba jednak na lekcje dobrego wychowania, czy czegoś tam - od liczby kwiatów, powinnam się udać, bo nigdy nawet nie przyszłoby mi do głowy takie pytanie. Czy to jest istotne? Pewnie w gronie osób dobrze wychownaych i światowych - tak. Ja jestem jaskiniowcem - ot buty wycieram przed wejściem do chałupy, ale czasami jak nie mam chusteczki i nikt nie widzi, to używam rękawa.  Wieniec skłonił mnie do przemyśleń na temat śmierci. Gdyby to ode mnie zależało (chyba dobrze, że nie zależy), nie byłoby żadnych cmentarzy i pogrzebów. Tak, tak - marzy mi się (o tym chyba się nie marzy), taki grób w lesie pod dziką jabłonią lub innym drzewem, bez tru

kwestia aliena

Obraz
Bycie alienem weszło mi w krew. Jeżeli nie wiecie, kto to alien, śpieszę z wyjaśnieniem - to taki zielony ludek, który czaił się (i nadal to robi), za drzewem i obserwuje, i co istotne - nie komunikuje się  albo robi to nieudolnie. Tak więc stoję za drzewem albo i nie (zazwyczaj to jednak moje łóżko) i kontempluję rzeczywistość, ciesząc się własnym ja. Zawsze przerażała mnie wizja samotności, a teraz niepokoi mnie kwestia ludzi. Wiem, że aktualnie nie nadaję się do żadnego związku - muszę być sama - potrzebuję powrotu do pionu. Widzę zmiany - samotność mi służy. Dopiero teraz zaczynam rozumieć, na czym polega bycie razem, paradoksalnie zrozumiałam to będąc sama. Nadal pracuję nad zaufaniem i zapewne trochę to jeszcze potrwa, ponieważ nadal nie umiem uwierzyć, czuję się jak prosiak w zagrodzie wilków. Jak ponownie zaufać w ludzką dobroć, w to że ludzie potrafią -kochać, lubić, przyjaźnić się? Jak mam zaufać sobie, że jestem jeszcze w stanie: kochać, lubić i przyjaźnić się?  Nie z

kwestia singielki kontra matki

Obraz
No nie dogadamy się. Nie wiem, czy to kwestia "samospełniającego się proroctwa", czy mojej "sukowatej" twarzy - nie potrafię rozmawiać z niektórymi "matkami Polkami". Czuję ścianę między nami, której ani jedna, ani druga strona nie chcą zburzyć. Zadzwoniłam do dawno niewidzianej przyjaciółki. Urodziła dziecko i to już kilka lat temu, i te kilka lat temu, mimo ciąży i opieki nad dzieckiem znajdowałyśmy wspólnie czas na spotkania i rozmowy, zazwyczaj  dotyczące dzieci - zmieniło się jej życie, więc starałam się to zrozumieć - pieluszki, dzieci i inne takie, ale przyszedł taki okres w moim życiu kiedy musiałam bardziej zająć się swoją rodziną i nie miałam czasu - kontakt się urwał. Postanowiłam to naprawić. Wybrałyśmy się na spacer i... i po raz pierwszy w życiu krępowała mnie czyjaś obecność, w połowie spaceru zamarzyłam o powrocie. Nadal były - pieluszki, śpioszki i buteleczki, suknia ślubna i drużbowie. No super - dzieci podobno sama radość, tyle ż

kwestia miłości do gleby

Obraz
I wyszłam dziś z łopatą (szpadlem, czy jakoś tak) na pole - kopać dziury i czułam się jak Boryna. Kto czytał Chłopów ten wie. Geny dziadów i pradziadów się w końcu odezwały. Tak, tak - będę rolnikiem. Dobrze mi idzie kopanie, dziś wykopałam gruby sznur - zabawkę psa - Cholernik zakopał ją dość głęboko. Przekopałam fragment gleby - dwa, na dwa i będę ogrodnikiem. Mam kawał ziemi i teraz kupię sobie krzak. Kalina, porzeczka, a może jakiś japoński krzaczor. Podobno porzeczka i aronia są jednymi z najzdrowszych owoców i wcale nie potrzebujemy aceroli i goji, to może będę młodym twórcą porzeczkowego raju? Zacznę od krzaczka, a skończę z plantacją. Ha!

kwestia okna

Obraz
No wiosna. Pięknie się zrobiło. Zim ą też było pięknie , choć niekiedy brudno, a wiosna to taki idealny czas na mycie okien. Co to ma wspólnego z pięknem? Czyste okna s ą piękne same w sobie, a widok za nimi pi ę kniejszy, gdyż bez smug. Okna - moja słabość. Taki strzelisty zamek mi się marzy z witrażami (a kto je będzie "odsmużał "?) albo przeszklone ściany z widokiem na las (mroczny, wiecznie zielony) . No więc powoli zabieram się za okna, a poza oknami, czuję się lekko przytłoczona natłokiem zdarzeń - dawno nie miałam tak intensywnego tygodnia - dużo akcji i atrakcji, i jak wiadomo - przemyśleń. Mimo mnogości zdarzeń było kilka chwil na oddech przy kawie. Samotność bywa inspirująca.  Miałam taki okres w życiu, kiedy "za bardzo" zależało mi na innych ludziach i na spotkaniach - czułam się źle kiedy wieczorami siedziałam sama - inni gdzieś wychodzili, a mnie tam nie było. Samotność była przytłaczająca, poczucie bycia - gorszym, niezorganizowanym, le

kwestia - a co jeżeli kogoś nie lubię

Obraz
To jest temat rzeka. Posiadam przykrą przypadłość, iż nie lubię kilku osób i co bardziej tragiczne, głośno o tym mówię -wśród przyjaciół, ale jednak... Ostatnio zaczęłam się nad tą kwestią zastanawiać, gdyż moje "nielubienie", przybiera dość fizyczne objawy - ja nie jestem w stanie przebywać blisko "nielubianych", ja mam wrażenie jakbym się dusiła, jakby powietrze w pomieszczeniu było skażone - nie odzywam się i mam ochotę uciekać - najlepiej na inną planetę. Zaniepokoiło mnie to. Najpierw zaczęłam się zastanawiać - czemu kogoś nie lubię? Odpowiedź była oczywista - coś niedobrego się przytrafiło. Nię lubię osób, które mnie: oszukały, źle traktowały lub były dla  mnie w jakiś sposób "podłe", bo bycie niemiłym akceptuję - sama mam gorsze dni i wiem, że innym też się zdarzają, ale podłość w połączeniu w oszustwem - jest dla mnie nie do przyjęcia. Pytanie kolejne brzmi - a co to jest "podłe traktowanie i oszukiwanie"? Może jestem ciut przewrażli

kwestia Kobiet

Obraz
Podobno na każdej rodzinnej imprezie pojawia się temat - seksu, religii, polityki i zdrowia - jesteśmy w tych kwestiach ekspertami - w każdej z tych dziedzin razem i osobno. Co więcej mam wrażenie, że w świecie polityki właśnie nastał taki okres - "Imienin u Cioci", z: ogórkami kiszonymi, paróweczką i wódeczką. Swojskość i przaśność.  Wszyscy zasiedli do stołu - pożerają swojskie jadło i przekrzykując się, próbują ustalić "prawdę", a że każdy jest ekspertem w dziedzienie: zdrowia, seksu i religii - no to rozpoczyna się wojna - kto głośniej krzyknie albo rzuci najbardziej chamskim dowcipem i co najważniejsze - czyja prawda okaże się tą "najważniejszą prawdą". Bo u Cioci na Imieninach nie jest istotna polemika, czy poznanie opinii, ale wykrzyczenie swojego zdania i zdyskredytowanie przeciwnika, a przeciwnikiem sa wszyscy, którzy myślą inaczej. A że dziś wujo Zdzisio najgłośniej krzycz, najbardziej wulgarnym żartem operuje i ma u swego boku doborowych

kwestia lata

Obraz
W przeciwieństwie do większości - nie tęsknię za latem (taka przypadłość), nie lubię sie topić w słońcu, nie lubię: wszędobylskiego pyłu, owadów, które lgną do spoconego ciała, no i alergii - alergii, która nie pozwala oddychać. Ale żeby nie było tak pesymistycznie (no jak człowiek, który kocha las i drzew, może się cieszyć z lata, kiedy ma na wszystko alergię - no jak?), jest kilka rzeczy, które latem kocham - rośliny, zapachy (czasami mimo spuchniętego nosa czuję coś, co nie jest "smarkiem"). Uwielbiam zapach powietrza po burzy, uwielbiam: dmuchawce, truskawki (późna wiosna, ale trochę nagnę rzeczywistość), zmierzchy - zmroki - kiedy cienie się wydłużają, powietrze stygnie, a kolory nabierają głębi. Uwielbiam roślinność latem - drzewa, kwiaty, trawy, krzaczory i wszystko co zawiera chlorofil.  W dobie wszędobylskiej wycinki trochę mi przykro. Ja rozumiem, że jeżeli ktoś sobie posadził, to może i wyciąć, i że są drzewa stare, i chore, które wyciąć trzeba, ale mam wra

kwestia aniołka

Obraz
Ellen Ja postuluję, żeby zrobić takie badania - hormony żeńskie, a przedwiośnie. Zerkam na siebie i kobiety wokół, i tak sobie myślę, że dużo nas kosztuje to przedwiośnie - ot choćby ja - w głowie nie mam neuronów, a nawet jak są, to nie stykają tak jak powinny - tam bagno jakieś w tej głowie i zator intelektualny. Postuluję również o dodatek motywacyjny za każdy zespół napięcia przedmiesiączkowego. Ja staram się wierzyć, że nie jestem - "jednym wielkim hormonem", i że poza biologią, jest w tym ciele coś jeszcze, ale cholera, przed okresem, mam wrażenie, że jednak coś mi "przeskakuje w głowie" - przestaję być sobą, zaczynam dzielić życie z "HORMONEM/DEMONEM". Ja poproszę taki dodatek za bycie kobietą - może gdybym się nażarła czekolady do granic możliwości, to byłoby mi lepiej w życiu i byłabym lepszym człowiekiem, a tak to jestem ja i HORMONY/DEMONY.  Docieram dziś do skrzyżowania, w dłoniach dzierżę wielki karton odebrany z poczty (czajnik w kro