Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

kwestia aniołka

Obraz
Ellen Ja postuluję, żeby zrobić takie badania - hormony żeńskie, a przedwiośnie. Zerkam na siebie i kobiety wokół, i tak sobie myślę, że dużo nas kosztuje to przedwiośnie - ot choćby ja - w głowie nie mam neuronów, a nawet jak są, to nie stykają tak jak powinny - tam bagno jakieś w tej głowie i zator intelektualny. Postuluję również o dodatek motywacyjny za każdy zespół napięcia przedmiesiączkowego. Ja staram się wierzyć, że nie jestem - "jednym wielkim hormonem", i że poza biologią, jest w tym ciele coś jeszcze, ale cholera, przed okresem, mam wrażenie, że jednak coś mi "przeskakuje w głowie" - przestaję być sobą, zaczynam dzielić życie z "HORMONEM/DEMONEM". Ja poproszę taki dodatek za bycie kobietą - może gdybym się nażarła czekolady do granic możliwości, to byłoby mi lepiej w życiu i byłabym lepszym człowiekiem, a tak to jestem ja i HORMONY/DEMONY.  Docieram dziś do skrzyżowania, w dłoniach dzierżę wielki karton odebrany z poczty (czajnik w kro

kwestia skrzyneczek i pudełek

Obraz
Wielka słabość - skrzynki i pudełka. Uwielbiam chować przedmioty, segregować, układać. Brak: bibelotów, pamiątek i ozdób, w widocznych miejscach, sprawia mi niezwykłą radość. Chować, chować, chować. Wiosna idzie - czuję ją, choćby w mojej ogromnej chęci porządkowania. Poza tym nie mogę się doczekać przyszłego tygodnia i najbliższych tygodni - ile cudownych filmów w kinach. 

kwestia pociągu

Obraz
hansbenn Czasami siedzę w pociągu i przyglądam się ludziom - tak mimochodem, tak ukradkiem - a oni niekiedy mnie na tym "łapią", to ten moment kiedy nagle wzrok się krzyżuje i ja zaczynam mrugać, odwracam spojrzenie, bo przecież wcale się nie gapiłam, tylko tak sobie mrugałam.  Dziś był Pan Prawnik, który głośno rozmawiał przez telefon, Pani z Walizką, która nie zamknęła za sobą drzwi (przestało mnie to drażnić, od kiedy zdałam sobie sprawę, że sama mogę wstać i je zamknąć - korona mi z głowy nie spadnie). Para z Dziwną Skrzynką - ona (ta skrzynka) była srebrna i dość niespotykana. Panna Długowłosa, Ruda - dużo spojrzeń i mrugnięć mi zajęło zanim zrozumiałam, że ten płomienny rudy był naturalny i jakże piękny - było w tym dziewczęciu coś intrygującego - jakby uciekła z innego świata. Panna z Wyrysowanymi Brwiami (dobra tego nie zrozumiem, ta moda mnie przeraża). I Panna Rekin. Panna Rekin była chyba najciekawsza z całego towarzystwa. Miała szarą bluzę, na której były

kwestia soft porno

Obraz
Rozpoczęłam poszukiwanie idealnej pracy - dużo pieniędzy i mało wysiłku (pracę mam, ale nie starcza mi do pierwszego, no i relacje międzyludzkie - moja słabość).  Pierwszy problem w kwestii - "poszukiwania idealnej pracy"- brak pomysłu na łączenie przyjemnego z pożytecznym i jeszcze przeświadczenie o nikłych umiejętnościach. Coś tam wiem, ale nie tyle, żeby na tym zarabiać. Nawet nie wiem, jaka branża byłaby odpowiednia, bo najlepsza to jestem w spaniu i jedzeniu pączków, ale tylko z toffi (to chyba jakaś profanacja pączka).  Ostatnio siedząc z B. i zajadając sushi, zapytałam, jak myśli, jaka praca do mnie pasuje. Odpowiedział - Streamowanie gier.  - Że co? - zapytałam.  - Pokazujesz innym jak grasz - odpowiedział. - Takie filmiki z komentarzami dostępne w internecie.  Nie bardzo rozumiałam. Bardzo lubię grać w gry komputerowe i czasami nawet daje radę, ale robić o tym film? Podzieliłam się z B. swoimi wątpliwościami, na co on odpowiedział. - Takie filmy mają

kwestia dygresji

Obraz
Papier pakowy jest wygranym tego miesiąca. Ucieszyła mnie książka, którą dostałam, ale nie tylko książka; opakowanie zdobyło moje serce - papier pakowy bez taśm mocujących figlarne rogi, idealnie złożony, gładki, otoczony szarym sznurkiem. Nie spodziewałam się, że papier pakowy może mnie tak uradować - żadne fikuśne torebki w paski, czy kratkę, ale szaro - brązowy papier pakowy. W czasach podstawówki i liceum, idąc do szkoły, zawsze skracałam  sobie   drogę przez cmentarz. Pamiętam jak bardzo się bałam - ciemności, duchów, strzyg i potworów, które czaiły się, w moim mniemaniu, za kolejnymi nagrobkami. Teraz po latach, wracając do rodziców, znów wybrałam drogę na skróty - przez stary cmentarz i po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, jaką przyjemnością jest spacer - samotny, w ciemności, wśród nagrobków. Zapach mokrej ziemi, szum starych drzew, pykające w ciszy znicze. I ten spokój. Cholera czy naprawdę trzeba znaleźć się na cmentarzu, żeby zaznać spokoju? Do papieru pakowego

Kwestia Greya

Obraz
Andreas Weitz Bo w moim życiu jest tak - jeżeli mam dużo pracy, to robię wszystko, żeby nie robić tego, co robić powinnam. I tak dzisiaj zasiadając do różnych papierów (na wczoraj), w tle, żeby czuć, że coś się wartościowego dzieje (te papiery były i są bezwartościowe), włączyłam sobie film - Sekretarka (2002 r.). Jak na niego trafiłam? Nie pamiętam i to chyba nie jest istotne - czasami coś znajdujemy, jak gumkę do włosów za łóżkiem, akurat wtedy, kiedy jest to potrzebne.  Włączyłam. I o matko, kochana! Sama nie wiem, co myśleć. Tematyka jakże na czasie - miłość w cieniu sadomasochistycznych upodobań. Główna bohaterka, to taka szara mysz, ze skłonnościami masochistycznymi (coś gdzieś dzwoni), a bohater lubi trochę mocniejsze doznania (tak, tak) i ma na nazwisko Grey (naprawdę?! Też myślałam, że się przesłyszałam, jak padło za pierwszym razem). Aktualnych Cieni Zacnego Greya, nie czytałam; obejrzeć, też nie obejrzałam. Wszelkiego typu romanse bardzo lubię i czasami je czytuje

kwestia drzewa

Obraz
Jeżeli każę Tobie wyobrazić sobie drzewo, to będzie miało - gałęzie, może liście, a może nawet korzenie, albo będzie to tylko zarys - taki dziecięcy szkic, a może liście będą czerwone, albo nawet fioletowe - co, kto lubi. Jedno jest pewne - Twoje i moje drzewo - to będzie całkowicie inne drzewo, bo mamy inną bazę doświadczeń i nawet jeżeli Twoje drzewo, okaże się jak moje dębem, to będzie to inny dąb.  Mówię pomidor i podajesz mi słowa - czerwony, smaczny, może nawet czujesz ten zapach, ale jestem pewna, że gdyby Twój obraz pomidora, ze wszystkimi dodatkami, które pojawiły się w Twojej głowie - zmaterializował się - byłby to całkowicie inny pomidor niż mój. Wyobrażam sobie taką maszynę, która jest jak rzutnik, pobiera z głowy myśli i rzutuje je na ścianę - tam stają się obrazem, dźwiękiem, zapachem i smakiem - przydatna rzecz... Jeżeli każę Tobie wyobrazić sobie: stres, miłość, przyjaźń, czy złość - pojęcia absolutnie abstrakcyjne, to tak, jak w przypadku drzewa, prawdopodobnie

kwestia powrotu

Obraz
O ja! Stanęłam na dworcu i moja pierwsza myśl - gdzie moje papierosy? Matko ja muszę zapalić, bo jestem znów tu i teraz, w tym miejscu!  Ja uwielbiam powroty - naprawdę, lubię: pranie, sprzątanie i układanie rzeczy na półce, ale ostatnio moje relacje z niektórymi jednostkami w tym mieście, uległy strasznemu pogorszeniu. Muszę uciekać! Uciekać jak najdalej. Jeszcze nigdy nie miałam w sobie tak ogromnej chęci ucieczki. Aghrrrrrr! (nie wiem co ten dźwięk oznacza, ale w pełni oddaje mój duchowy stan - coś z pogranicza warknięcia i zgrzytania zębami). I co teraz? Zwierzęcą reakcją na strach jest - walka lub ucieczka. Wybieram ucieczkę, nie dla mnie takie gierki. No, jest jakiś plus - nareszcie czuję w sobie olbrzymią motywację do działania. 

kwestia staroci

Obraz
Postanowiłam - nie wyrzucać przedmiotów, które jeszcze działają. Co oznacza, że nadal mam telefon "z klawiaturką". I nie kupię nowego, chyba że stary przestanie funkcjonować - nie ma co mnożyć bytów ponad miarę (dlaczego nie dotyczy to ubrań? Nie potrafię tej zasady wcielić w życie w przypadku mojej szafy, pisząc to mam do odebrania: paczkę na poczcie oraz drugą w sklepie, oczywiście obie z ubraniami). Ostatnio nawet nie kupuję kosmetyków, dopóki buteleczki nie świecą pustkami - to naprawdę się udaje (no prawie, tylko te perfumy, ale jestem na dobrej drodze minimalizmu). Tyle plusów i jeden minus, w przypadku telefonów i innych technologicznych gadżetów - w momencie, gdy ktoś podaje mi swój "smartfonik", mam wrażenie jakbym dostała się do międzyplanetarnej stacji kosmicznej.  Że mam zdjęcie zrobić?  Pamiętam pewien koncert rockowy; złapała mnie para, która "dopadła" wreszcie swojego idola i poprosili mnie żebym zrobiła im zdjęcie, no i podali

kwestia - za darmo

Obraz
Mam wrażenie, że dopiero niedawno dotarło do mnie, jak bardzo pożądałam rzeczy, których inni pragnęli, tylko dlatego, że nie wiedziałam, czego tak naprawdę chcę. Nie słuchałam siebie, tylko innych, bo - nowy telefon, wakacje w Egipcie, czy samochód. Społeczny dowód słuszności - jeżeli większość Ci mówi, że wakacje na iberyjskiej plaży są szczytem marzeń, to może jest w tym prawda? I zapewne dla niektórych tak jest, ale nie dla mnie. Dopiero niedawno zrozumiałam, jak wiele przyjemności sprawiają mi: proste, zwykle rzeczy - dostępne wszystkim i na wyciągnięcie ręki. Kawa o poranku z książką w dłoni, wypady do kina i siedzenie w pierwszych rzędach, poszukiwanie wyprzedaży online (to naprawdę sprawia dużą satysfakcję i naprawdę potrzebuję kolejnej czarnej koszulki za: 9,90), wycieczki do lasu, długie spacery, siedzenie w myśliwskiej ambonie i oglądanie mgły (cholernie przyjemne), patrzenie na deszcz, no i gry planszowe - uwielbiam gry planszowe, a i jeszcze grube skarpety w zimowe noc

kwestia gaciobluzki

Obraz
Czas najwyższy. Jako "znawczyni stylu" muszę zrobić subiektywny ranking modowy. Tadam: Pięć najlepszych trendów i pięć największych koszmarów. No to zaczynamy. Hity: 1. Gaciobluzka - tak, to jest mój numer jeden - bodziaki, przez moją siostrę nazywane "gaciobluzką" -  ona za nimi nie przepada, a ja je kocham. Od razu muszę zaznaczyć ich podstawową wadę - ciężko się zapinają, jeżeli człowiek jest "pod wpływem", a poza tym  w okresie zimowym jest to najlepsze co udało się dla mnie (nie znam innej kobiety, która tak kochałaby body) wymyślić. Gładkie, koronkowe, wyszczuplające - kocham wszystkie. 2. Boyfrendy - kolejna moja miłość. Ja wiem, że tyłek wygląda w nich szeroko, ale "i co z tego" - one są tak wygodne, że nie wyobrażam sobie cudowniejszych spodni i te przepastne kieszenie, w których można ukryć dłonie. 3. Swetry - kiedyś ich nienawidziłam, wydawały mi się bezkształtnymi worami i się nie myliłam - to są bezkształtn

kwestia złości

Obraz
Ostatnio czuję się jak tykająca bomba - jedna iskra i wybuchnę, zabierając ze sobą połowę miasta. I paradoksalnie - wiem z czego ten stan  wynika,  podobno znalezienie przyczyny jest kluczem do problemu - otóż nie - ja nie potrafię tego zmienić. Po raz pierwszy dobrnęłam do ściany i nie mam pomysłu, jak to naprawić. Mój świat chwieje się w posadach, bo zawsze wierzyłam, że wszystko można wyjaśnić, że ważne są rozmowy, że najlepiej usiąść przy kawce i porozmawiać, i nagle - ja już nie chcę rozmawiać, ja nie chcę naprawiać, ja nie chcę niczego wyjaśniać - koniec, kropka. I chciałabym od razu wszystko zmienić - miasto, kraj, a najlepiej planetę, tyle że zapuściłam korzenie i jest ciężko wszystko rzucić. I jestem zła. Co teraz? Opracowała misterny plan - niwelowania złości. Po pierwsze - trzeba na jakiś czas wyjechać - gdzieś. Z uwagi na brak środków, będzie to dom rodzinny i las. Ł. wczoraj powiedziała, że może powinnam sobie pokopać w ziemi (to zawsze mnie odprężą), ale ziemia za