Kwestia zamiłowania do bocianów


No ja lubię Polskę. Ja się cieszę polskością – wycinanki, pierożki, sute spódnice ludowych strojów, legendy, góry i doliny, dęby, sosny i brzozy, no i ten krwawnik.  
Ostatnio usłyszałam, że moje zachwyty nad polską kulturą to przejaw nacjonalizmu i ksenofobii. Naprawdę? Naprawdę? Czy ja nie mam prawa: roztkliwiać się nad żółtym mleczem i cieszyć oscypkiem, radować  się jak dziecko, widząc bociany w gniazdach? Czy ja w imię politycznej poprawności nie mogę o tym mówić, że ten rechot żab o poranku i te kwiatki, i maki? Czy ja, coby nikogo nie urazić, nie mam prawa cieszyć się z bycia Polką?

Ja wiem, że dużo rzeczy i zjawisk uznawanych  za polskie, kiedyś polskie nie były i pochodzą od innych kultur. Ja rozumiem, że inne kultury mogę nas wzbogacać, i że tolerancja, i że ziemniak swoją historię rozpoczął poza granicami naszego kraju, ale... Ale zarzucanie mi, że mówienie z miłością o Polsce, jest przejawem nietolerancji i braku szacunku dla innych kultur - zdziwiło, dotknęło, zaskoczyło, zdezorientowało.
QUO VADIS?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

kwestia miłości do gleby

kwestia - a co jeżeli kogoś nie lubię