kwestia dygresji
Podobno (naprawdę) odgrzewane kotelty smakują źle. Podobno (naprawdę) jeżeli w aucie ciągle coś się psuje, a koszty naprawy przewyższają cenę auta, to logicznym jest pozostawienie go popsutym/porzucenie. Jeżeli coś się nie udało i to nie raz, ale wiele razy, to jak jest cel ciągłych (nieudolnych) prób naprawienia? A może to ja nie potrafię niczego rozpocząć, tylko ciągle wracam i wracam, do tej starej nielubianej roli - bycia ofiarą? Może mam w sobie taką: skłonność, przypadłość, nawyk - psychicznego maltretowania samej siebie - bo jak się już wyszło na prostą, to trzeba zrobić coś, żeby jednak wrócić na znane, ale smutne tory. A może ze starych części popsutego auta (tych jeszcze sprawnych) można naprawić jakieś inne. Może nie wszystko trzeba wyrzucać, tylko umieć wykorzyswtać to co zostało? Nie jesteśmy przyjaciółmi, ot znajomymi. Stoi przede mną i patrzy przenikliwie. - Opowiedziałbym ci coś ze swojego życia, ale to nie jest fajne - uśmiecha się. - Ja nie jeste