kwestia - a co jeżeli kogoś nie lubię


To jest temat rzeka. Posiadam przykrą przypadłość, iż nie lubię kilku osób i co bardziej tragiczne, głośno o tym mówię -wśród przyjaciół, ale jednak... Ostatnio zaczęłam się nad tą kwestią zastanawiać, gdyż moje "nielubienie", przybiera dość fizyczne objawy - ja nie jestem w stanie przebywać blisko "nielubianych", ja mam wrażenie jakbym się dusiła, jakby powietrze w pomieszczeniu było skażone - nie odzywam się i mam ochotę uciekać - najlepiej na inną planetę. Zaniepokoiło mnie to. Najpierw zaczęłam się zastanawiać - czemu kogoś nie lubię? Odpowiedź była oczywista - coś niedobrego się przytrafiło. Nię lubię osób, które mnie: oszukały, źle traktowały lub były dla  mnie w jakiś sposób "podłe", bo bycie niemiłym akceptuję - sama mam gorsze dni i wiem, że innym też się zdarzają, ale podłość w połączeniu w oszustwem - jest dla mnie nie do przyjęcia. Pytanie kolejne brzmi - a co to jest "podłe traktowanie i oszukiwanie"? Może jestem ciut przewrażliwiona i "podłość" w mojej ocenie, nie jest podłością w ocenie innego człowieka? Może, może? Może to jest zalążek do dalszej pracy, ale zacznę od czegoś innego. Od przewartościowania. Nielubienie zabiera koszmarne ilości energii. Nielubienie jest stanem permamentenego dyskomfortu. Nie można tyle czasu kogoś "nie lubić", ponieważ w nielubieniu kryje się - żal, smutek, rozczarowanie, poczucie bycia ofiarą, poczucie krzywdy - i to jest taka duża dziura, która się powiększa. 
Myślimy tak jak mówimy, a mówimy tak jak myślimy - to jak nazywamy rzeczywistość wpływa na to, jak o niej myślimy i reagujemy, i odwrotnie - to jak myślimy o pewnych sprawach, wpływa na to, jak je nazywamy. I to wymaga przewartościowania - myślenie i mowa. Może nie warto nazywać kogoś - nielubianym, ale na przykłąd "obojętnym"- trudne to jak diabli. Ale mam wrażenie, że trzeba pozbawić nielubianego  całego zaplecza emocjonalnego. To co się zdarzyło "kiedyś", zdarzyło się właśnie "kiedyś", a jeżeli dzieje się teraz, to trzeba sprawić, żeby stało się "kiedyś". I jeszcze jedna kwestia - kwestia władzy (doszłam do tego stwierdzenia przy kawie i w oparach kadzidła, więc czuję się uduchowiana). Nielubienie sprawia, że oddajemu nielubianemu władzę nad sobą, to ON nami rządzi, naszymi emocjami, bo nas skrzywidzł, bo źle potraktował - cały czas dominuje w naszej głowie - krzywda, poczucie cierpienia - to też wymaga przewartościowania - trzeba się odciąć od tych, którzy nas krzywdzą, ale nie tylko fizycznie, ale też emocjonalnie. Fizyczne odcięcie to dopiero początek, pozostaje jeszcze głowa i to poczucie krzywdy i bycia ofiarą - nie można o sobie tak myśleć, bo stawia to nas w niewygodnej roli bycia kimś gorszym, a nie jesteśmy gorsi - spotkało nas coś złego - tak bywa i trzeba się z tym pogodzić, i iść dalej.

Zapalę jeszcze jedno kadzidło, może teraz przyjdą do mnie cyferki i wygram w ulubioną grę hazardowa Polaków. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

kwestia miłości do gleby

Kwestia zamiłowania do bocianów