Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2017

kwestia bycia wrednym

Obraz
Matko jaki straszny dzień. Staram się widzieć pozytywy - bataty na obiad i kawę z cynamonem, ale jeżeli tylko jedzenie mogę zaliczyć do dobrych momentów, to trochę, to jednak mało. Chciałam napisać coś mega wrednego, co zmiecie z powierzchni ziemi kilka uśmiechów, ale gdzieś pod drodze straciłam zapał. Zaszyłam się w łóżku i stwierdziłam, że taka ilość negatywnej energii, jaką w sobie kumuluję, w końcu  mnie  zabije.  Chyba powinnam w lesie zamieszkać i szyszki zbierać - podobno dochodowy interes, albo rowy melioracyjne kopać, o ile to się jeszcze kopie.  Ten telefon, to był błąd, w ogóle nie powinnam dzwonić. Ja się nie uczę na błędach - ciągle wkładam rękę do ogniska, a potem się dziwię, że boli. No, a jak ma nie boleć? Głupia. I chodzę nadąsana i zła. Głupia. Czego ja się spodziewałam? Głupia. Ludzie mają prawo - odmówić, nie chcieć, odejść. Głupia.  A może - praca w szklaraniach - doglądanie róż? Mogę też ściany malować - lubię malować, tylko dobór kolorów szwank

kwestia widma

Obraz
"Schutter" produkcji tajlandziej (i tylko takiej), jest jednym z najlepszych horrorów jakie widziałam. Po raz pierwszy obejrzałam go z Sz. na jakimś wieczorze filmowym, który urządziłyśmy sobie w mieszkaniu. I po seansie byłam pod ogromny wrażeniem. Dzisiaj z perspektywy czasu, mimo iż znam zakończenie (zaskakujące), nadal mogę powiedzieć, że jest to dobry film.  A  nie spodziewałam  się;  o tym dlaczego, za chwilę.  Film jest opowieścią o parze młodych ludzi, którzy po wypadku samochodowym, uciekają z miejsca zdarzenia. Początek filmu nietypowy, bo jak tu polubić bohaterów, którzy zostawiają ranną osobę na drodze? Nijak. Ale to horror i tu zaczyna się historia, bo następnego dnia nigdzie nie ma wzmianki o potrąconym człowieku, nikt nie szuka sprawców wypadku, bo nic nie wskazuje na to, że jakikolwiek wypadek miał miejsce. Natomiast na zdjęciach robionych przez bohatera, zaczynają pojawiać się nietypowe widma świetlne, a przyjaciele fotografa umierają w dziwnych okol

Kwestia - o matko jak cudownie

Obraz
pixabay Siedzę, a potem leżę i znów siedzę - ciągle w odcieniach szarości, które pokochałam i nie wiem dlaczego - taki trend może.  Posprzątałam - cudownie jest mieć czystą podłogę i wszyskto na swoim miejscu. Poćwiczyłam na macie od siostry, wypiłam dużo wody i czuję ulgę. Coś się udało - wewnętrzny spokój. Może picie: wody, zielonej oraz białej herbaty - przynosi spokój i harmonię? Odnośnie spokoju i harmonii - wróciły moje marzenia o Japonii i Islandii - tak bardzo chciałabym, zobaczyć - zielone łąki i kwiaty wiśni. Od wczoraj przeczytałam trzy książki i to chyba też przyczyniło się do mojego: " spokoju oraz harmonii". Spokój i harmonia. Ammmmmmmm...  B. zapytał dlaczego wszystkie łyżeczki i łyżki w naszym domu się wiginają, a ja mu na to - Nie wszystkie. Pokazuję w szufladzie - piękne, drogie łyżki, które się nie gną pod naciskiem. B. patrzy na mnie jak na wariatkę. Pyta - A czemu ich nie używamy? -Eeee... - nie znam odpowiedzi, to znaczy znam, ale dopiero do m

kwestia kłamstwa

Obraz
pixabay "Ludzie powinni, nauczyć się rozstawać". To zdanie pada pod koniec filmu - "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" i myślę, że jest bardzo trafne.  Czy film jest o rozstaniu? No nie, a może powinien. Na pewno ma zaskakujące zakończenie i to był mały spoiler, ale myślę, że nieistotny dla historii, a istotny dla widza - trzeba poczekać do ostatniej minuty. Historia przyjaciół (dokładnie czterech mężczyzn i trzech kobiet), którzy spotykają się na wspólnej kolacji, gdzie pani domu proponuje grę - wyciągamy telefony na stół, czytamy przychodzące esemesy i głośno prowadzimy rozmowy z osobami, które zadzwonią, jednocześnie nie informując rozmówcy, iż jest podsłuchiwany, przez resztę gości. Jak można się domyśleć - wychodzą na jaw różne grzeszki i poważne grzechy.  Muszę powiedzieć, że po obejrzneiu tego filmu zaczęłam się zastanwiać nad relacjami. Dlaczego niektórzy ludzie są ze sobą? Dlaczego nie odchodzą, kiedy niszczą siebie nawzajem? Dlacz

kwestia kobiet

Obraz
Myślę, że jesteśmy bardzo fajnie. Nie znam wielu wartościowych mężczyzn (na swoje nieszczęście), kobiet natomiast mnóstwo. I to może wynika z faktu, że obracam  się  w sfeminizowanym środowisku, a może tak po prostu jest.  Co nie oznacza, że nie mamy trochę w głowach poprzestawiane. Mamy. I to niekiedy bardzo. Czego to efekt? Może historii, może religii, na pewno wychowania. Nauczono nas - gotować, prać, radzić sobie, panować nad emocjami, starać się je ukrywać, wychowywać dzieci, chcieć dzieci, chcieć rodziny, chcieć pracy, chcieć Boga. Dużo chcemy i robimy. Dużo kładziemy na swoje barki, bo tak nas nauczono. Trochę mi zajęło zrozumienie, jak dużo ode mnie wymaga  społeczeństrwo i jak dużo wymagam sama od siebie, i od innych. To my tworzymy to społeczeństwo, to my wyznaczamy trendy. I to my same sobie kopiemy grób.  Jeżeli w rodzinie chorują dzieci, kto się nimi opiekuje? A no tak - kobieta. A co mężczyzna, nie umie wytrzeć nosa? Umie, ale albo nie chce, albo dowiedział,

kwestia strasznej nocy

Obraz
A już myślałam, że wszystko sobie ułożyłam, wytłumaczyłam - to jest czarne, tamto białe, to można pomalować, a tamtego nie da się naprawić. Myślałam tak, do drugiej z minutami nad ranem, kiedy to obudziłam się mokra i zmęczona - dziwny sen - jak w rzeczywistości. Znów się kłóciłam. Pytałam - dlaczego tak się stało? Czemu nie umiemy rozmawiać? I nie było odpowiedzi. Wolę jak się śnią - chmurki, jednorożce i babeczki z lukrem. 

kwestia Naszej Młodszej Siostry

Obraz
pixabay.com O tym filmie usłyszałam w autobusie (dziękuję parze siedzącej przede mną - wcale nie podsłuchiwałam...). Film powstał w dwutysięcznym piętnastym roku, więc w kinach, raczej nie można go obejrzeć, no chyba że na przeglądzie kina japońskiego.  Kolejny (po Patersonie) film o zwykłym życiu - radościach i dramatach, które spotykają nas na codzień - śmierć, miłość, nieporozumienia, żal.  Historia wydawać by się mogła banalna - trzy siostry zamieszkujące: piękny, stary dom, przygarniają pod swój dach czwartą siostrę,  którą spotykają po śmierci ojca. Każda z sióstr jest inna: jedna - rozsądna, druga - lekkomyślna i trzecia - żyjąca w swoim świecie "wesołego oderwania", no i czwarta - spokojna i wyważona. Historia jakich wiele, natomiast, co mnie urzekło w tym filmie, to - japońsi klimat - niskie stoły, ruchome drzwi, drzewa, wąskie, pnące się ku górze drogi, morze, spokój oraz radość. Osobny punkt to jedzenie - w tym filmie dużo jest o jedzeniu i powiem szc

kwestia kosmitów

Obraz
Nowy Początek, Arrival. Piękny film. Na bieżąco, tuż po seansie, mogę powiedzieć, że znów się zakochałam. Nieszablonowa - szablonowa historia - obcych, którzy odwiedzają ziemię. I mam wrażenie, paradoksalnie, że film nie jest o kosmitach. W głównym wątku mamy przybyszów z innej planety, tudzież ciała niebieskiego, a  mimo to film nie jest o nich. I d latego jest tak fascynujący. Co jest głównym wątkiem? Myślę że: słowa, rozmowy i to jak ważne jest porozumienie, a jak niszczący brak. Zamiast Obcych można byłoby stworzyć film o każdym człowieku, czy nacji i o braku zrozumienia, ale Obcy są bardziej jaskrawym przykładem, niż Pan Kowalski spod siódemki albo koleżanka z pracy.  No i powód, dla którego tak naprawdę wybrałam ten film - Amy Adams, być może moja ocena nie jest obiektyw na (na pewno nie jest), gdyż ja uwielbiam Amy. Zakochałam się w niej po filmie "Zaręczyny po irlandzku" i moja miłość do niej nadal trwa. Myślę, że jej rola stworzyła ten film; dodajmy zdjęcia -

kwestia nerwa

Obraz
No trochę  denerwują mnie dziś ludzie. Do fanów natury ludzkiej nie należę i nie chcę jej zgłębiać.  Gdzieś przeczytałam informacje o organizacjach, aktualnie dotowanych przez rząd i się przeżegnałam lewą ręką - nie jestem fanem ludzkości. Na to idą moje podatki... A no tak... Chyba się w końcu zacznę modlić o natchnienie dla polityków, coby ich oświeciło. Idąc chodnikiem "wlazłam w kobietę", która tuż przede mną się pochyliła, żeby oczyścić buty ze śniegu (zimę mamy, tak jakby) - uff... I oczywiście otrzymałam pokaźnych rozmiarów burę. A no tak... Mój język obcy (dla chętnych) i kolega, który zerkał na moją kartkę, żeby odpisać zadanie - to czego nie wiedział (co chwilę przesuwał moją ręką, żeby dojrzeć cokolwiek - nie lubię, jak mnie dotykają obcy ludzie); po chwili i tak wspólnie to zadanie zrobiliśmy ( zawsze tak robimy ) i to czy je posiadał, czy nie - nie miało znaczenia, bo nie na tym polega nauka - jak nie potrafisz czegoś zrobić, nie udawaj, że je

kwestia przyjaciela

Obraz
"Przyjaciel to ktoś, kto wchodzi, kiedy cały świat wyszedł". Federico Moccia

kwestia motyla i pościeli

Obraz
Ubawił mnie wczorajszy dzień. Na śniadanie można zjeść pieczone ziemniaki, a na obiad kanapkę z jajkiem. Ludzie to sieć wspólnych zależności. Zawsze mnie zastanawiał tekst o efekcie motyla. Nie widzę (może mój, mały umysł tego nie ogarnia) zbieżności, typu - ruch skrzydeł motyla wywołuje huragan "gdzieś tam", choć może Jakiś Wielki Polityk pewnego dnia spojrzy na tego motyla i może będzie to bielinek kapustnik, i stwierdzi - odpalanie bomby atomowej, to nie jest dobry pomysł ze względu na populacje bielinka; natomiast widzę drobne zależności - twój wybór i słowa wywołują reakcje u mnie. Więc pamiętaj - twoje wybory stają si ę moimi wyborami. No więc - dziękuję, do widzenia i powodzenia. Domek, ogródek, Bóg i ciepełko - Twój wybór. Teraz mój ruch.  Cudownie jest obudzić  się  bez budzika, w cudownie szarej pościeli. Po kilku latach ferii barw dojrzałam do szarości  i prostoty.  Leniwa sobota - poczytam kolejną część Millenium, wypiję mnóstwo kawy i może zro

kwestia dygresji

Obraz
Na wiosce (dom i własne pole) jest tak, że jak masz ulubiony kocyk, pokryty paprochami (czysty i pachnący, ale te paprochy), to wychodzisz na próg chałupy i go wytrzepujesz. W dużym mieście (przy ruchliwej ulicy, pierwsze piętro, w dole chodnik), jest tak, że nie masz gdzie kocyka wytrzepać (że na parter mam zejść, czy że jak?). No więc siedzę w "dużym mieście" i patrzę na ten kocyk, i te paprochy, i mówię sobie - no nie - trzeba wytrzepać. No więc otwieram okno (noc była, za dnia lepiej nie - wioskowo wygląda), zerkam czy nikt dołem nie idzie, ażeby mu na łe b paprochem nie sypać (zimno, minus dziesięć, ale te paprochy) i sru koc za okno, ale sru, z kocyka coś wypada - białego... O Matko! Patrzę za białym obiektem, który pikuje ku dołowi, ale za bardzo nie widzę gdzie ląduje, bo obiekt biały, a w dole śnieg i lot szybki. I obiekt znika mi z oczu, a ja próbuję sobie przypomnieć kształt - czy to bardziej skarpeta, czy gacie? A jak gacie? Schodzić, nie schodzić? Szukać, n

kwestia rozpędu

Obraz
Ale zapierdziela - życie czasami. I tak sobie myślę - nie dam rady, za dużo się dzieje, za dużo wymagań, za dużo życia w życiu we wszystkich odcieniach, ale zazwyczaj tych ciemnych. Mówię - poczekaj, poczekaj! Daj mi chwilę muszę się ogarnąć! Jak się ogarnę to nadążę za tobą, ale życie nie przystaje, nie czeka, nie ma wyjątków - albo sprostasz, albo odpadasz. I czasami odpadasz - w smutek, niechęć, brak wiary.  Ale przepraszam, czy ja nie mogę mieć chwili słabości ? No mogę, tylko liczy się czas. Na ile: sekund, minut, godzin, dni, miesięcy można "odpaść"? Na ile smutku można sobie pozwolić? No właśnie nie wiem.  Życie stawia wymagania i nie daje taryfy ulgowej. I  nie jest sprawiedliwe: bo inni faktycznie miewają lepiej, bo innym się udaje, bo dla innych jest prostsze, bo ciężka praca często nie niesie za sobą sukcesów, bo ukończone studia, nawet prestiżowe, nie oznaczają dobrych pieniędzy i fascynującej pracy. No i masz wybór, albo się buntować na coś co i t

kwestia zasp

Obraz
O ja! Śnieg! Nareszcie. Tyle śniegu! Nareszcie. Nornik szalał tak samo jak ja. Ja odgarniałam, a on biegał po utworzonych zaspach (zaspuniach). Tyle radości z powodu pięciu, no może ośmiu, centymetrów śniegu.

kwestia skrzynek

Obraz
Kupiłam je - dwie, białe skrzynie - na rzeczy. Wszystko jest po coś i na coś. Tylko pytanie - po co mi tyle rzeczy? Czego ja mam najwięcej? Ubrań oczywiście, a potem? A potem są "szpargały". Trzeba się tego pozbyć. I po jaką cholerę kupiłam tę matę - jest do kitu. Leży teraz pod łóżkiem i na mnie patrzy, a ja na nią - do du... taka mata. Miała być do ćwiczen, a jest do beznadzieji. Pod namiot jej nie zabiorę, bo nie jeżdżę. Dam komuś w prezencie. Komuś kogo nie lubię. Czy daje sie prezenty nielubianej osobie? Macocha dała Śnieżce jabłko - ja dam matę. Upragnioną matę do ćwiczeń pożyczę od siostry, widziałam że ma: taką śliczną, różową - mój styl. Nie używa jej - jak gitary, stroju do taekwondo i łyżworolek. Trzeba ograniczyć zakupy. Za dużo tego wszystkiego. Obrastam w rzeczy, a tego nie lubię. Czas na porządki... Ale moment... Marzy mi się: wielki obraz na ścianę - zdjęcie - drogi, mostu, ruin - czegoś z głębią- może wtedy będzie więcej miejsca.

kwestia historii

Obraz
Jak cudownie jest umyć kuchenkę albo zlew, a czysty brodzik jest szczytem ekstazy. Szkoda, że mózgu nie da się wyprać. Nie stworzyli jeszcze proszku na mózg, który niszczyłby złe wspomnienia albo najlepiej emocje z nimi związane. Chciałabym mieć taki proszek, żeby wyprać sobie głowę, z ostatnich kilku lat. Hmm... Wyczyściłam komórkę, usunęłam zdjęcia, została jeszcze głowa. Co się nie udało? Pytanie brzmi - a co sie udało? Nic. Po prostu nic. Dwa osobne tory - bieguny, które nigdy nie powinny się spotkać, a jednak się spotkały i to był początek końca. Niby małe rzeczy: niedomówienia, cisza, puste słowa, zdjęcie - które dla innych nie znaczyło nic, ale ja zrozumiałam, tekst też zrozumiałam (nie taka jak ona), z małych rzeczy usypała sie wielka góra i nie było/nie ma już nic. A jednak zostaje gdzieś tam w głowie nadzieja, że może kiedyś się uda, że w końcu znajdzie się taki magnes, który przyciągnie rozsypane gwoździe. 

kwestia kompilacji zdarzeń

Obraz
I pyta lub zastanawia się, czemu moje zachowanie jest takie, ale nie widzi, że moje zachowanie, to odpowiedź na jej zachowanie. Zdziwienie - kto sieje wiatr, zbiera burzę. Patrzę i oczom nie wierzę, pod "blokiem" trzech nastolatków bawi sie petardami. Nadal patrzę i oczom nie wierze - pijany sylwestrowicz - odpala petardy - nagroda Darwina. Jestem za zakazem używania petard i fejerwerków - w ogóle. Przed sprzedażą kupujący powinni przechodzić test inteligencji, a odpalenie petardy powinno być połączone z badaniem alkomatem. Gdy badanie wychodzi na niekorzyść badajacego - nie odpalisz, choćbyś z pragnienia w gacie miał narobić. Jestem zdruzgotana mentalnością niektórych osobników. Stoję na przystanku, obok "nadal nienajświeższa po sylwestrze para", nagle  z ust pani dobywa sie przeogromne "beknięcie", a potem rechot. Naprawdę, naprawdę... W autobusie dwóch mężczyzn (studenci prawdpodobnie) rozmawiają o swoich podbojach miłosnych - gdzie