Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2016

kwestia bycia

Obraz
                                                                                   Annie Spratt, magdeleine.co Bardzo chciałam, żeby Ktoś został w moim życiu. Uczepiłam się Ktosia i trzymałam się Jego ramienia jak ostatniej deski ratunku, bo bardzo Ktosia kochałam. Bardzo chciałam żeby Ktoś - pisał, rozmawiał, zapraszał na kolacje i chciał przychodzić na zaproszenie. Bardzo chciałam brać udział z życiu Ktosia - cieszyć się i smucić razem z nim. Za bardzo chciałam. Im bardziej chciałam, tym bardziej Ktoś się odsuwał. Im bardziej, zdawało mi się, że potrzebuję wsparcia Ktosia, tym mniej go dostawałam. W końcu się załamałam, bo za bardzo chciałam, a Ktoś jednak nie chciał, albo nie chciał w takim stopniu jak sobie wyobrażałam. Coraz mocniej Ktosia w swoich szponach trzymałam, no i Ktoś się wyszarpnął i odszedł, chyba trochę poraniony, choć nie wiem.  Nie wiem czy ja za bardzo chciałam, czy to jednak Ktoś nie potrafił tego odwzajemnić i na każdy przejaw uczuć się odsuw

kwestia książek

Obraz
Annie Spratt, magdeleine.co Bardzo lubię czytać. Bardzo lubię wracać do pewnych książek. Mam wrażenie, że mimo iż znam fabułę, to jednak za każdym razem odkrywam coś nowego. Zazwyczaj czytając coś ponownie, czuję że i owszem te same rzeczy mnie zachwycają, ale za każdym razem dokładam "coś" jeszcze, tak iż wieża zachwytów rośnie.  Przekonałam się też, że niektóre książki z czasem odsłaniają przed czytelnikiem kolejne zakamarki, które można zrozumieć dopiero po zdobyciu pewnych doświadczeń życiowych. Inaczej patrzyłam na Układ , czy Buszującego w zbożu dziesięć lat temu - fabuła się nie zmieniła - zmieniłam się ja i patrzę na bohaterów przez pryzmat swoich nowych doświadczeń.  Jednocześnie wiem, że żeby zrozumieć pewnie dzieła trzeba dorosnąć - ja nadal nie dorosłam do Mickiewicza, czy Twardowskiego, ale widzę że coraz lepiej radzę sobie z Norwidem, co daje jakąś nadzieję Mickiewiczowi. Zawsze też wierzyłam, że nie ma książek bezwartościowych. Nawet jeżeli ksi

kwestia myślenia

Obraz
James Zwaldo, unsplash.com Trzeba przestać myśleć, jak człowiek za dużo myśli to staje się myślicielem, a w dzisiejszych czasach nie ma popytu na myślicieli, bo i po co. Takiego myśliciela, jak się zamyśli, to rower może potrącić na chodniku i tyle z jego myślicielstwa. Trzeba odciąć grubą kreską (najlepiej nożem, tasakiem, siekierą i piłą) negatywną przeszłość - poszatkować, zgnieść na miazgę i na końcu spalić. Ale ostrzeżenie - z przeszłości należy zostawić sobie wnioski, żeby nie powtarzać tych samych błędów. No i przyszłość - po co martwić się rzeczami, które jeszcze się nie zdarzyły? Bez sensu.  Coś miałam napisać pozytywnego, ale nadal nastrój mam lekko pośrodku - ni to dobrze, ni to źle, ale lepiej.

kwestia powagi

Obraz
Arto Martinnen, unsplash.com I nagle się zrobiło tak poważnie. O powadze sytuacji zdałam sobie sprawę w chwili gdy nie śmiałam się z żartów koleżanki, innych to bawiło - mnie nie - porównanie społeczne wypadło na moją niekorzyść. Przygniotła mnie rzeczywistość. To jest okropne. Nie wolno się tak przygniatać. I to nie rzeczywistość mnie przygniotła, ale jej obraz w mojej głowie. Wszystko w mojej głowie. Tam się działo/dzieje w tej głowie. Przecież życie nie może być tak poważne, tak okrutne i straszne. Trzeba zacząć szukać tego co jest śmieszne i pozytywne. 1. Budyń - budyń jest śmieszny - tak się trzęsie; a jak za dużo miesza się w tym budyniu, po ugotowaniu, to się robią "takie gluty". 2. Dzieci - dzieci są śmieszne dopóki nie ryczą i nie robią scen; szczególnie te bezzębne próbujące wypowiadać swoje kwestie - najmądrzejsze kwestie świata. Dzieci to tacy mistrzowie Yoda, kto nie słuchał, niech posłucha 3. Skarpetki do japonek - właśnie takie obuwie prefe

kwestia - nikt nie lubi smutasów

Obraz
Czasami są takie dni, jak wczorajszy i dzisiejszy, kiedy mam dość. Mam dość siebie, bo nie radzę sobie z emocjami i życiem, mam dość kłamstw - będę przy tobie, kocham cię. Mam dość przyjaźni, które kończą się, gdy mam zły humor, i nie nadążam z prawieniem komplementów. Mam dość złości i złośliwości. Mam dość  swojej "rzepowatości"- lgnięcie do ludzi, błagania o uwagę i uczucie. Mam dość bycia miągwą i mazgajem. Mam dość swojej ślepoty, tego że - nie zauważyłam, nie widziałam, nie wyciągnęłam wniosków. Mam dość komentarzy - okres ci się zbliżą, za mało seksu, "wyjdź do ludzi", przestań narzekać, idź do psychologa.  Dużo żalu mam w sobie. Podobno to co dajesz, to zbierasz - wnioski płynące z tego stwierdzenia są przykre. Bardzo mrocznie rysuje się moja przyszłość dziś. A jednak po napisaniu tego wszystkiego,  pojawia  mi się przed oczyma obraz moich rodziców - taty, który trwa przy mamie w chorobie, radzi sobie (lepiej lub gorzej) z jej napadami zł

kwestia odejścia

Obraz
Budzisz się pewnego dnia, choć może Cię to spotkać: pod prysznicem, na kiblu, albo gdziekolwiek; i siedzisz albo stoisz, palisz, albo leżysz; zapuszczasz Ortege, bo wielkie, smutne chwile wymagają smutnej nuty i stwierdzasz - to koniec. Tyle razy sobie to mówiłeś/mówiłaś, ale nareszcie jesteś pewien i patrzysz wstecz i faktycznie widzisz już więcej złego niż dobrego i masz dość, i nie ma w Tobie: żalu, smutku, gniewu - tylko obojętność. Nic się nie zmieniało – ten sam kubek, ten sam ręcznik i sweter, ale Ty wiesz, że dłuższa niepewność i ciągła męka jutra Cię niszczy. Bo jutro się nie odmieni, jeżeli dziś nie jest odmienione, a dziś-codziennie takie samo.  Jakoś tak pusto, myślisz że w sercu, ale to głowa, która do tej pory wypełniona była wspomnieniami i pamiętaniem, i żalem, a teraz jest pusta. Wiesz na co przyszedł czas? Wiesz o tym, ale i tak ciężko. Pustka wymaga wypełnienia, bo pustka nie znosi próżni i to od Ciebie zależy czym ją wypełnisz. Mogą się pojawić rze

kwestia zapachu kościoła po nabożeństwie

Obraz
Dziś o "pachnieniu". Czasami idąc ulicą i mijając "kogoś" (płeć nieistotna), nachodzi mnie ochota, pójścia za tą osobą i wąchania. Ostatnio coś wspominałam o ekscentryczności  (tutaj) . No tak... I to jest kolejna rzecz z cyklu- ekscentryczne upodobania - zapachy. Ja uwielbiam zapachy (ale też nie wszystkie i w szczegóły już nie będę się wdawać). Ja uwielbiam - to jak ludzie potrafią niesamowicie pachnieć- sobą, płynem do płukania, proszkiem do prania, lekko zgrzani, w biegu, owiani wiatrem. Uwielbiam zapach niektórych miejsc- kościołów, piwnic, sklepów z orientalnymi ubraniami; przedmiotów - książek, cynamonu; kwiatów - lilii, maciejki, bzu; no i tych mniej popularnych woni - benzyny, lakieru do paznokcie, a nawet rozpuszczalnika. No tak... Ten rozpuszczalnik. Mój Tato mówi, że odór rozpuszczalnika mózg mi zżera ilekroć wącham (ja użyła bym  już czasu przeszłego). I kocham, uwielbiam, ubóstwiam - kadzidła, a kadzidlane perfumy to dla mni