kwestia singielki kontra matki


No nie dogadamy się. Nie wiem, czy to kwestia "samospełniającego się proroctwa", czy mojej "sukowatej" twarzy - nie potrafię rozmawiać z niektórymi "matkami Polkami". Czuję ścianę między nami, której ani jedna, ani druga strona nie chcą zburzyć.
Zadzwoniłam do dawno niewidzianej przyjaciółki. Urodziła dziecko i to już kilka lat temu, i te kilka lat temu, mimo ciąży i opieki nad dzieckiem znajdowałyśmy wspólnie czas na spotkania i rozmowy, zazwyczaj  dotyczące dzieci - zmieniło się jej życie, więc starałam się to zrozumieć - pieluszki, dzieci i inne takie, ale przyszedł taki okres w moim życiu kiedy musiałam bardziej zająć się swoją rodziną i nie miałam czasu - kontakt się urwał. Postanowiłam to naprawić. Wybrałyśmy się na spacer i... i po raz pierwszy w życiu krępowała mnie czyjaś obecność, w połowie spaceru zamarzyłam o powrocie. Nadal były - pieluszki, śpioszki i buteleczki, suknia ślubna i drużbowie. No super - dzieci podobno sama radość, tyle że ja nic nie wiem o dzieciach, moja wiedza opiera się na tym co przeczytałam w internecie. Tak więc dowiedziałam się o: kolorach kupki, rozmiarówkach ubranek i planowanej kolejnej ciąży, natomiast "młoda matka" nie zapytała, ani razu co u mnie. No dobrze, w zasadzie i tak nie miałam nic do powiedzenia, ale w kwestii dzieci też nie miałam i nie mam nic do powiedzenia i właśnie zdałam sobie sprawę, że zabrakło tematów do rozmów z obu stron. No cóż. Nie wiem jak to wygląda z jej strony, może też odczuwała dyskomfort, w końcu w kwestii dzieci nie porozmawiamy, a inne kwestie zdają się nie przebić wśród natłoku dziecięcej paplaniny.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kwestia zamiłowania do bocianów

kwestia miłości do gleby

kwestia książek