kwestia aliena


Bycie alienem weszło mi w krew. Jeżeli nie wiecie, kto to alien, śpieszę z wyjaśnieniem - to taki zielony ludek, który czaił się (i nadal to robi), za drzewem i obserwuje, i co istotne - nie komunikuje się  albo robi to nieudolnie. Tak więc stoję za drzewem albo i nie (zazwyczaj to jednak moje łóżko) i kontempluję rzeczywistość, ciesząc się własnym ja. Zawsze przerażała mnie wizja samotności, a teraz niepokoi mnie kwestia ludzi.
Wiem, że aktualnie nie nadaję się do żadnego związku - muszę być sama - potrzebuję powrotu do pionu. Widzę zmiany - samotność mi służy. Dopiero teraz zaczynam rozumieć, na czym polega bycie razem, paradoksalnie zrozumiałam to będąc sama. Nadal pracuję nad zaufaniem i zapewne trochę to jeszcze potrwa, ponieważ nadal nie umiem uwierzyć, czuję się jak prosiak w zagrodzie wilków. Jak ponownie zaufać w ludzką dobroć, w to że ludzie potrafią -kochać, lubić, przyjaźnić się? Jak mam zaufać sobie, że jestem jeszcze w stanie: kochać, lubić i przyjaźnić się?  Nie znam jeszcze odpowiedzi na te pytanie. Chciałabym mieć ten etap już za sobą.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

kwestia miłości do gleby

kwestia - a co jeżeli kogoś nie lubię

Kwestia zamiłowania do bocianów