kwestia roboty

Mzlle

Dziś powinnam sobie napisać na czole - nie mówić do mnie, nie dotykać, nie chcieć nic - komunikować się esemesami lub listownie, omijać z kilometra. Taki dzień, co zrobię - starałam się, ale nie udało się. 
W takie dni jak dzisiejszy powinnam dostać w dłoń łopatę i kawał ogrodu do przekopania. Ciężko mi dziś było rozmawiać z ludźmi, być z ludźmi. Na całe szczęście mam ten komfort, iż posiedzę sobie teraz sama, z kawą i książką, a potem wskoczę w dres i poćwiczę. 
Jest jeden plus dzisiejszej sytuacji - zdałam sobie sprawę, że "wyleczyłam się  z pracy". Nie wiem czy to tylko moja przypadłość, czy inni też tak mają (mieli) -  ale praca przez ostatnie lata była nieodłącznym elementem mojego życia - budziałam się z nią i zasypiałam, nawet jak siedziałam w kinie, to o niej myślałam - praca wyciągała ze mnie całą energię - mój przerost ambicji i wszechobecna chęć kontrolowania każdej sytuacji, nie pozwalały mi na odpoczynek. 
Dzisiejszy dzień należał do trudnych - nie byłam dziś najlepszym pracownikiem (nie bywam od dawna, a może tak wygląda życie "normalnego" człowieka - wydajność średnia), musiałam też odmówić w dwóch ważnych przedsięwzięciach i zapewne kiedyś gryzłoby to mnie przez kolejne dni, jak kornik drzewo - na wylot, ale nie gryzie - gdzieś tam jeszcze tli się z tyłu głowy ta myśl, ale wiem, że po przelaniu tego na papier (ekran) - zapomnę. Bo praca, jak to praca - ważna, ale nie najważniejsza. Ważna jest - książka, kawa, dres i to że po pracy robię to co uwielbiam - żyję. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

kwestia miłości do gleby

kwestia - a co jeżeli kogoś nie lubię

Kwestia zamiłowania do bocianów