kwestia złości


Ostatnio czuję się jak tykająca bomba - jedna iskra i wybuchnę, zabierając ze sobą połowę miasta. I paradoksalnie - wiem z czego ten stan wynika, podobno znalezienie przyczyny jest kluczem do problemu - otóż nie - ja nie potrafię tego zmienić. Po raz pierwszy dobrnęłam do ściany i nie mam pomysłu, jak to naprawić. Mój świat chwieje się w posadach, bo zawsze wierzyłam, że wszystko można wyjaśnić, że ważne są rozmowy, że najlepiej usiąść przy kawce i porozmawiać, i nagle - ja już nie chcę rozmawiać, ja nie chcę naprawiać, ja nie chcę niczego wyjaśniać - koniec, kropka. I chciałabym od razu wszystko zmienić - miasto, kraj, a najlepiej planetę, tyle że zapuściłam korzenie i jest ciężko wszystko rzucić. I jestem zła.
Co teraz? Opracowała misterny plan - niwelowania złości. Po pierwsze - trzeba na jakiś czas wyjechać - gdzieś. Z uwagi na brak środków, będzie to dom rodzinny i las.
Ł. wczoraj powiedziała, że może powinnam sobie pokopać w ziemi (to zawsze mnie odprężą), ale ziemia zamarznięta, odśnieżanie też nie wchodzi w grę - śniegu brak, ale trop dobry - dużo wysiłku fizycznego. No więc ćwiczę. 
I najlepsze - wczoraj wygrzebałam w czeluściach pulpitu grę komputerową - prawie "teksańska masakra piłą mechaniczną". Wiem, wiem - mordowanie zombie, to też mordowanie, ale mam do wyboru albo komuś przyłożyć w realu, albo na ekranie - wybór jest chyba oczywisty. No i ostatnie - trzeba iść w końcu na masaż - długi, odprężający masaż.
To do dzieła.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

kwestia miłości do gleby

kwestia - a co jeżeli kogoś nie lubię

Kwestia zamiłowania do bocianów