kwestia nerwa


No trochę  denerwują mnie dziś ludzie. Do fanów natury ludzkiej nie należę i nie chcę jej zgłębiać. 

Gdzieś przeczytałam informacje o organizacjach, aktualnie dotowanych przez rząd i się przeżegnałam lewą ręką - nie jestem fanem ludzkości. Na to idą moje podatki... A no tak... Chyba się w końcu zacznę modlić o natchnienie dla polityków, coby ich oświeciło.

Idąc chodnikiem "wlazłam w kobietę", która tuż przede mną się pochyliła, żeby oczyścić buty ze śniegu (zimę mamy, tak jakby) - uff... I oczywiście otrzymałam pokaźnych rozmiarów burę. A no tak...

Mój język obcy (dla chętnych) i kolega, który zerkał na moją kartkę, żeby odpisać zadanie - to czego nie wiedział (co chwilę przesuwał moją ręką, żeby dojrzeć cokolwiek - nie lubię, jak mnie dotykają obcy ludzie); po chwili i tak wspólnie to zadanie zrobiliśmy (zawsze tak robimy) i to czy je posiadał, czy nie - nie miało znaczenia, bo nie na tym polega nauka - jak nie potrafisz czegoś zrobić, nie udawaj, że jest inaczej. Po co, w jakim celu? To konkurs talentów, czy jednak chęć nauki języka? A no tak...

A na koniec lekarka od piersi, która zapytała mojej mamy, jakim cudem tak szybko trafiła na zabieg, skoro tu (do niej, pani i władczyni kobiecych piersi) się czeka latami i jakie to ona (moja mama) musi mieć znajomości, skoro w trybie pilnym trafiła na wycięcie guza piersi (w domyśle - łapówka). Mama nie ma i nie miała znajomości, za to miała raka i stąd pośpiech, ale nie liczył się fakt, nie liczyła się choroba, a podejrzenie, więc została fatalnie potraktowana za podejrzenie. A no tak...
Nie rozumiem. 

A i Ty, ale Ciebie nie rozumiem od zarania dziejów.
A no tak...




. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kwestia zamiłowania do bocianów

kwestia miłości do gleby

kwestia książek