kwestia bycia wrednym


Matko jaki straszny dzień. Staram się widzieć pozytywy - bataty na obiad i kawę z cynamonem, ale jeżeli tylko jedzenie mogę zaliczyć do dobrych momentów, to trochę, to jednak mało.
Chciałam napisać coś mega wrednego, co zmiecie z powierzchni ziemi kilka uśmiechów, ale gdzieś pod drodze straciłam zapał. Zaszyłam się w łóżku i stwierdziłam, że taka ilość negatywnej energii, jaką w sobie kumuluję, w końcu mnie zabije. 

Chyba powinnam w lesie zamieszkać i szyszki zbierać - podobno dochodowy interes, albo rowy melioracyjne kopać, o ile to się jeszcze kopie. 

Ten telefon, to był błąd, w ogóle nie powinnam dzwonić. Ja się nie uczę na błędach - ciągle wkładam rękę do ogniska, a potem się dziwię, że boli. No, a jak ma nie boleć? Głupia. I chodzę nadąsana i zła. Głupia. Czego ja się spodziewałam? Głupia. Ludzie mają prawo - odmówić, nie chcieć, odejść. Głupia. 

A może - praca w szklaraniach - doglądanie róż? Mogę też ściany malować - lubię malować, tylko dobór kolorów szwankuje. Lubię wyciągać naczynia ze zmywarki. Jakiś zmywak może, gdzieś się znajdzie?


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

kwestia miłości do gleby

kwestia - a co jeżeli kogoś nie lubię

Kwestia zamiłowania do bocianów