kwestia strachów z dzieciństwa





Ostatnio byłam z siostrą na horrorze w „wielkim kinie”. Horror super, choć nie wiem czy "obiektywnie" super– kino było wielkie, ciemne, prawie puste, głos się rozchodził niesamowitym echem i to wszystko złożyło się na to, iż film wydawał się naprawdę straszny. „Kiedy gasną światła” – taki tytuł nosiło to przerażające dzieło, ale taki jednocześnie  był największy lęk z dzieciństwa (nie tylko mój). Co się dzieje-pod łóżkiem, w szafie za oknem, za drzwiami i w ciemnym rogu pokoju kiedy wreszcie gasną światła i zapada noc? No właśnie – same straszne rzeczy. A wyobraźnia dziecka nie zna granic. 


Tak oto przypomniała nam się Szara Łapa. Kim jest Szara Łapa? Stworem z dzieciństwa, które w listopadowe, ponure wieczory uderzało kościstymi dłońmi w okno i skrobało w nie pazurami, i to tylko po to żeby nas przestraszyć,  i oznajmić swoją przerażającą obecność. Nigdy żadna z nas nie widziała Szarej Łapy, ale każda wiedziała, że jak rozlega się skrobanie– nie wolno wychodzić z łóżka, nie wolno spoglądać w okno i kategorycznie nie wolno otwierać tego okna. Nadal żyjemy, więc chyba wszystkie przestrzegałyśmy niepisanego kodeksu.
Poza Szarą Łapą była jeszcze „Zyzia i Zyzol” (wiem niepoprawne to i okrutne tak nazywać lalki, ale historię muszę przytoczyć) Tak więc Zyzia i Zyzol były lalkami pozbawionymi kończyn (niektórych) i miały porysowane pisakami twarze. Z racji tego, że defekty swego ciała zawdzięczały nam, to na nas miała się skupić ich złość oraz żal. Zyzia i Zyzol mieli nas ukarać za złe uczynki. Muszę powiedzieć, że przydałaby się, w tamtym okresie, jakaś nauczka za nasze poczynania. Gdzie jest Zyzia i Zyzol? – oto jest pytanie. Podobno w trakcie przeprowadzki z jednej miejscowości do drugiej zagościli na strychu nowego domu, przy czym nikt ich nie widział.

Gdzie jest Zyzia i Zyzol, i gdzie jest Szara Łapa? Nikt ich nie widział, ale gdzieś na pewno są. A może pod łóżkiem kiedy gasną światła?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kwestia zamiłowania do bocianów

kwestia miłości do gleby

kwestia książek